Każdy człowiek przeżywa różnego rodzaju problemy i wątpliwości z którymi nie potrafi sobie poradzić: w domu, w szkole, w pracy, w środowisku w którym żyje, w towarzystwie w którym przebywa; niezależnie od wieku i życiowych zadań. Dochodzi czasem do sytuacji, że bezradnie opadają ręce, brakuje sił i rodzi się pytanie: co dalej ?, jak dalej żyć ?.
By dać odpowiedź, chcę wskazać na postać świętego Józefa, który na swojej drodze życiowej musiał radzić sobie z wieloma problemami, z sytuacjami, które go po prostu przerastały.
Niewiele wiadomości o świętym Józefie znajdujemy w Ewangeliach (św. Mt, św. Łk). Rodowody i krótka notatka w Ewangelii św. Łukasza wskazują na pochodzenie Józefa z rodu króla Dawida, z miasta Betlejem.
„W owym czasie wyszło rozporządzenie cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. […] udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby dać się zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna (ŁK 2,1; 4,5). Krótkie wzmianki mówią, że był mężem sprawiedliwym i cieślą, więcej informacji podają pisma apokryficzne, niejednokrotnie ubarwiając tę postać. W nich można wyczytać, że za panowania króla Heroda Wielkiego, na pół pogańskiego Idumejczyka, prześladowani potomkowie Dawida szukali schronienia we wsiach i miasteczkach Palestyny, oddając się rolnictwu, pasterstwu, czy rzemiosłu. Między nimi znalazł się też święty Józef, nauczył się ciesielstwa i stolarstwa i za pracą trafił do Nazaretu. Był to pracowity, liczący ok. 20 lat młody mężczyzna pełen życiowego wigoru a zarazem prawdziwy Izraelita przestrzegający przykazań, praw i zwyczajów religijnych. Jako takiego młodego przystojnego mężczyznę przedstawia go wybitny malarz hiszpański Esteban Murillo. Tutaj spotkał Maryję: piękną, czystą, skromną, pobożną i pracowitą dziewczynę, która mogła mieć ok. 14 lat. Zakochali się w sobie, zaczęli pewnie żyć marzeniami i planami o wspólnym życiu. Była to czysta miłość; tym co ich łączyło obok wsłuchiwania się w głos serca, była także umiejętność wsłuchiwania się w głos Boga. Znowu sięgnijmy do apokryfów, które mówią, że Maryja już w wieku trzech lat oddana była do świątyni Jerozolimskiej na służbę Bogu. To tutaj zapewne ofiarowała Bogu swoje dziewictwo, oddała się Bogu całkowicie. Dlatego warunkiem ich małżeństwa było zachowanie czystości w małżeństwie. Józef, młody mężczyzna, od wieków ukształtowany w Bożej myśli i przewidziany na Opiekuna i ziemskiego ojca Syna Bożego zgodził się na ten warunek, by razem z Maryją iść drogą czystości dziewiczego małżeństwa. Historia zna wiele takich par małżeńskich, choćby małżeństwo św. Kingi i księcia Bolesława Wstydliwego. Tak więc Józef wybierając Maryję za małżonkę, zobowiązując się do zachowania małżeńskiej czystości, zaakceptował (nie wiedząc jeszcze o tym) Boży plan, który przewidywał Maryję na Matkę Syna Bożego a jego samego na ziemskiego ojca Jezusa.
Ślub żydowski odbywał się w dwóch etapach. Pierwszy z nich to dosłownie „nabycie” żony. (Przyszły mąż przekazywał pewną sumę pieniędzy jako zabezpieczenie żony w razie jej oddalenia)To przygotowanie do wspólnego małżeńskiego życia, można nazwać narzeczeństwem (Pwt 22,23;24) oraz (Mt 1,19). Małżonkowie nie mieli jednak jeszcze prawa do wspólnego zamieszkania. To był czas na uświadomienie sobie, że do małżeństwa, świętego związku dwojga osób, trzeba jeszcze bardziej dojrzeć, podejść z powagą, bojaźnią Bożą. Według prawa żydowskiego byli już małżeństwem, nie mogli już zawrzeć związku małżeńskiego z nikim innym. Kobieta, żona podlegała już władzy małżonka. Po czasie trwającym około roku urządzano zaślubiny, podczas których najważniejszym momentem było wprowadzenie narzeczonej do domu narzeczonego. To był drugi etap małżeństwa; zamieszkanie razem. Wydarza się jednak coś co całkowicie zmienia sytuację, przekreśla plany, marzenia Józefa o wspólnym domu, o rodzinie. „Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego Maryi z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego” (Mt 1,18). Święty Łukasz dodaje po tym fakcie, że Maryja udała się do swej krewnej Elżbiety w góry, do miasta w pokoleniu Judy, by pomóc swej starszej już krewnej w ostatnich miesiącach jej ciąży. Była tam około 3 miesięcy, prawdopodobnie do narodzin syna Elżbiety i Zachariasza, Jana.
Józef tęsknił i czekał na powrót ukochanej Maryi. I tu zaczynają się w życiu Józefa „schody”. Spotkała go przykra niespodzianka. Maryja była w widocznej już ciąży. Zaskoczony tym faktem Józef stanął przed dylematem: albo skorzystać z przysługującego mu prawa i skazać Maryję na zniesławienie a być może i śmierć przez ukamienowanie, albo potajemnie oddalić Maryję i wziąć winę na siebie. Józef; nie znając jeszcze prawdy o poczęciu Bożego Syna; postanowił poświęcić własną reputację, własne dobre imię na ołtarzu niesławy. Dlaczego ?. Bo kochał Maryję !
Ale Bóg wziął sprawy w swoje ręce, objawił Józefowi przez Anioła swoją wolę i zadanie do wypełnienia, które mu wyznacza. „Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1, 20-21).„Dzięki posłuszeństwu Bogu przezwyciężył swój dramat i ocalił Maryję” (Patris Corde 3). Józef, nie zważając na ludzką opinię wprowadził Maryję do swego domu, zaufał Bogu, a w Bogu zaufał Maryi.
„Można nieomal czytać w myślach Józefa. Odejście od brzemiennej Maryi wydawało mu się rzeczą najwłaściwszą. Nikt nie wie, ilu mężczyzn myśli podobnie. Wciąż słyszy się skargi kobiet, że zostają same, porzucone, gdy tylko dochodzi do konfliktu na tle pierwszej, czy kolejnej ciąży. Każdemu zaś przyszłemu ojcu Bóg zapewne chciałby powiedzieć to, co wyjawił Józefowi: „Twoje miejsce jest u jej boku !” (Miesięcznik „Image”, księża Werbiści).Józef posłuchał tych słów, gdyby dzisiaj przyszli ojcowie posłuchali, tak jak święty Józef, nie byłoby aborcji, okien życia, domów samotnych matek, matek samotnie wychowujących dzieci, mniej tragedii odrzuconych dzieci.
Tyle mówi się o kryzysach małżeńskich w naszych czasach. Właśnie ta sytuacja, po powrocie Maryi do Nazaretu, gdy okazało się, że jest brzemienna, a Józef zamierzał oddalić Ją potajemnie była pierwszym, ale i jedynym kryzysem w ich małżeństwie. A jednak Józef potrafił spojrzeć na problem nie tylko przez pryzmat własnej osoby, swojego honoru, swoich ambicji; posłuchał głosu Boga. Nazywamy świętego Józefa wzorem wierności małżeńskiej, jakże to ważne w naszych czasach. Dzisiaj wzrasta liczba rozpadających się małżeństw z błahych powodów, często kwitowanych prozaicznym hasłem: „niezgodność charakterów”, wciąż wzrasta liczba związków na próbę, liczba związków partnerskich, a przecież małżeństwo to Boży zamysł. Do każdej żony i do każdego małżonka Bóg mówi, jak do świętego Józefa: nie bój się, nie lękaj się, ale mówi też: „co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela”. Budowanie wspólnego „My” kosztuje, potrzeba dojrzałości i odpowiedzialności Maryi i Józefa by stworzyć ze słów „ Ja” i „ Ty” słowo „My”; mimo naszych braków, słabości, egoizmu, wygodnictwu; a czasem wbrew wszystkiemu, wbrew różnym radom nawet najbardziej „życzliwych”.
Ewangelie Mateusza i Łukasza dają przykłady pełnej dojrzałości i odpowiedzialności Józefa za Maryję; swoją Małżonkę i Bożego Syna. Poprzez zwykłą troskę jak szukanie miejsca w Betlejem, opieka nad Maryją i Dzieciątkiem, obrzęd obrzezania, nadanie Dzieciątku imienia Jezus, ofiarowanie w Świątyni (zgodnie z prawem), ucieczkę do Egiptu, powrót do Nazaretu, pielgrzymkę do Świątyni w Jerozolimie i życie codzienne w Nazarecie; Józef stanął na wysokości zadania zleconego mu przez Pana Boga „Syn Wszechmogącego Boga przychodzi na świat, przyjmując stan wielkiej słabości, staje się tym, który potrzebuje Józefa by był broniony, chroniony, otoczony opieką, wychowywany. Bóg ufa temu człowiekowi podobnie jak Maryja, która odnajduje w Józefie tego, który nie tylko chce ocalić Jej życie, ale który zawsze będzie się troszczył o Nią i o Dziecko” (Patris corde 5).
Aby budować wspólnotę życia małżeńskiego i rodzinnego potrzeba, obok wzajemnego zaufania, obecności męża i ojca w domu, mimo ogromnego tempa życia, wielogodzinnej pracy, troski o byt materialny, potrzeba czasu dla siebie, rozmowy między małżonkami, przebywania razem.
„Dom to miejsce, gdzie choćby pod gołym niebem ludzie są razem” (Aforyzm). Trzeba zdawać sobie sprawę, że życie wspólne rujnuje egoizm, niedojrzałość osobowościowa (Jaś powinien stać się Janem) uzależnienia: od narkotyków, alkoholu, hazardu, internetu, gier komputerowych, ucieczki w wirtualny świat itp. Szkoda, że z kalendarza liturgicznego wyparowało święto: Świętych Małżonków Maryi i Józefa z dnia 23 stycznia (na szczęście w naszym kalendarzu zakonnym pozostało), gdyż w tym dniu, w bardzo szczególny sposób modlimy się w intencji małżonków. W prefacji przewidzianej na ten dzień modlimy się słowami: „Maryja i Józef, mąż sprawiedliwy połączeni węzłem oblubieńczej i dziewiczej miłości sławią Cię pieśnią, adorują w ciszy, wychwalają pracą swoich rąk i oddają cześć całym swoim życiem”. Włączmy się w nurt tej modlitwy.